Nawiązanie harmonijnej współpracy z życiem. Oto, do czego dążę i do czego chcę Was zachęcić. Dostrzegam w tym podejściu drogę do stanu spokoju wewnętrznego. Dostrzegam w nim nie tylko sposób na uwolnienie się od wewnętrznych napięć, powstałych na bazie zdarzeń, historii, ludzkich zachowań, ale również ogrom możliwości, które dostępne są jedynie, kiedy zaufamy biegowi życia. Jak uruchomić w sobie taki tryb bycia? Jak go pielęgnować? Wydaje się, że pierwszym krokiem jest… a k c e p t a c j a.

Narosłe przez lata przekonania, stereotypy, doświadczenie, powodują w nas naturalny sprzeciw, kiedy słyszymy o akceptowaniu czegoś, czego nie chcieliśmy doświadczać. Obawiamy się, że akceptując, stracimy kontrolę nad swoim życiem, że wydarzy się coś jeszcze bardziej niepokojącego lub oddalimy upragniony cel. Obawiamy się, że odpuścimy to, co znane, „oswojone”. Pojawia się lęk przed nieznanym, nieoswojonym. Próbujemy więc racjonalizować, tłumacząc sobie, że „życie już takie jest”, że „musi być ciężko”, że „trzeba walczyć”, że „wszyscy tak reagują”, etc. Ileż takich głosów sama słyszałam w swojej głowie, ile razy słyszałam to od innych! To, moim zdaniem wielka pułapka, jaką sami na siebie zakładamy.

Odpuszczam czy się poddaję?

Akceptacja tego, co mnie spotyka poprzez odpuszczenie, nie jest równoznaczna z poddaniem się. Poddanie się jest aktem bierności, kiedy rezygnujemy z zaangażowania. Odpuszczenie jest czynne, jest to aktywny proces robienia miejsca na to, co ma się wydarzyć, na usłyszenie głosu intuicji, na uruchomienie w sobie ciekawości i zaufania do życia. To jest puszczenie po coś, po to, by wydarzyło się i pokazało to, co chce się pokazać. By pokazały się możliwości, opcje, potencjał drzemiący we wszystkim co nas otacza.

“Jeśli odpuścisz niewiele, będziesz czuć niewielki spokój. Jeśli odpuścisz wiele, poczujesz wielki spokój.”

-Ajahn Chah

Mój mentor Alan Seale pisze: „Odpuszczenie jest aktem poddania w najwyższej jego formie”. W naszym zachodnim świecie myślimy, że takie poddanie się jest aktem pasywnej rezygnacji z czegoś, wiążącej się z negatywnymi emocjami z powodu straty. Tymczasem w tradycjach wschodu „poddanie się po coś” jest postrzegane jako tworzenie przestrzeni dla czegoś większego.

Uporczywe trzymanie się myśli, oczekiwań, generuje całą masę negatywnych emocji i napięć w ciele. Efektem tego, są często zachowania, których potem żałujemy. To z kolei nakręca kolejne emocje (wyrzuty sumienia) i błędne koło się nakręca…

Kiedy odpuszczę przywiązanie i myśli o tym, że teraz powinno się wydarzyć coś czego ja chcę, natychmiast czuję ulgę, uwalniam się od negatywnych emocji, moje ciało odżywa. Otwieram się na to, co chce się wydarzyć , robię miejsce na to, co życie ma mi do zaoferowania.

„Akceptacja kładzie kres zmaganiom i zaczynamy odżywać. Energie, które były zalokowane w negatywnych emocjach, są teraz uwolnione i mogą zasilać zdrowsze aspekty osobowości”.D.R.Hawkins

Uświadomić sobie wybór

W każdej sytuacji wcześniej czy później przypominam sobie, że mam możliwość wyboru.

Mogę zdecydować, czy chcę trzymać się tego, co mnie denerwuje, niepokoi, frustruje, czy też to o d p u ś c i ć. Możliwość wyboru mojej reakcji na dana sytuację, to moim zdaniem, jedyny rodzaj wolności, której nikt nigdy nie może mi odebrać! Samo uświadomienie sobie tego już pomaga. Pamiętajmy o tym.

Praktyka

I na koniec ważna rzecz. Podejście z akceptację i odpuszczaniem wymaga praktyki. Wymaga również zgody na to, że czasem zapomnę o wyborze, że czasem błędne koło złych emocji może mnie wciągnąć na jakiś czas. Widzę jednak, że praktykowanie tego podejścia, zatrzymanie się i refleksja na ten temat przynosi coraz lepsze i szybsze efekty. Pisząc te słowa sama jestem w stanie nieustannego odkrywania tego podejścia. Zadziwia mnie ono nieustannie. Nie jest to więc tylko relacja po przeczytanych książkach i artykułach, lecz moje doświadczenie ostatnich lat, obserwacja reakcji, zachowań, samopoczucia, poparta reakcją otoczenia.