Po 27 latach pracy w dużych korporacjach zdecydowałem się odejść i wyruszyć własną drogą nowej „przygody zawodowej”. Pamiętam początki, rok 1992, transformacja naszego kraju z komunistycznego chaosu do czegoś, co miało przypominać namiastki gospodarki wolnorynkowej. Firmy farmaceutyczne były nowością na naszym rynku i nie do końca wiedziałem, na czym polega praca w nich. Pamiętam, jak po pierwsze wynagrodzenie zgłosiłem się do dyrektora generalnego. Otworzył on wielką pancerną kasę i wręczył mi wynagrodzenie w gotówce w austriackich szylingach…

Z uśmiechem dziś myślę o tym, jak praca w tym czasie różniła się od tej w późniejszych latach. Na początku wizyta przedstawiciela u lekarza to było wydarzenie dla obydwu u stron. Przedstawiciele byli mile witani, wnosili realna wartość edukacyjną, niektórzy lekarze nieodwiedzani pytali, czemu do nich nie docierają.

Przez te 27 lat bardzo dużo się zmieniło i w firmach i poza nimi.

Często słyszymy, jak to okrutne korporacje niszczą pracowników, powodują wypalenie, a potem bezużytecznych wyrzucają na bruk.

Hmm, może czasem tak się zdarza, ale sądzę, że to czy tak może się potoczyć nasz los, zależy prawie wyłącznie od nas samych. Bardzo często sami sobie zakładamy blokady, robimy założenia, że to muszę teraz, natychmiast, na wczoraj, najszybciej, wszystko… Praca w korporacji nie jest łatwa, ale to czy wpadniemy w jej wir bez kontroli, zależy tylko od nas. Ja nie czuję się po tych latach ani wypalony, ani zbytnio przemęczony, natomiast dostrzegam wiele zalet, które ma praca w korporacji.

Jest to miejsce, gdzie można się dużo nauczyć, firma dba o rozwój, szkolenia. Nie wiem, w ilu treningach uczestniczyłem, ale zwykle było ich klika w ciągu roku. Zwykle jest jasna struktura działania, wyraźnie zdefiniowany zakres obowiązków. O awansie decyduje to, jak dobry jesteś, co potrafisz, jakie masz kompetencje, jak odważny jesteś, aby stawić czoła nowym
wyzwaniom. Awans zawodowy, który nie jest oparty o te kryteria, jest niezwykle rzadki. Firmy międzynarodowe na wyższych stanowiskach umożliwiają współpracę i kontakty z osobami z innych krajów, kultur. Daje to zawsze inną perspektywę, wzbogaca, poszerza horyzonty. Wynagrodzenie jest konkurencyjne rynkowo, wpływa bez opóźnień, zasady premiowe są przejrzyste.

Jest naturalnie też druga strona medalu, np. zbytnia centralizacja zarządzania czy biurokracja, jednak myślę, że zalet pracy w korporacji jest znacznie więcej.

Więc dlaczego odchodzę i to w czasie gdy Sanofi Pasteur w Polsce ma się znakomicie? Bo idę za głosem serca, a ono od dawna mówi mi, aby robić to, co kocham! A co to jest? Od kilku lat, kiedy prowadzę treningi, warsztaty, mentoring czy przemawiam publicznie, czuję i wiem, że właśnie to sprawia mi największą przyjemność.

Nie było łatwo pozostawić mój znakomity Zespół, oddać samochód, komputer, telefon, wyjść z pięknego gabinetu, pożegnać się z osobistą asystentką, zmienić tytuł z Prezes na Partner, ale ani przez moment nie miałem wątpliwości, że to jest droga nowej przygody, którą chcę dalej iść. Chcę się dzielić się moim doświadczeniem praktyka z 27-letnim stażem, chcę poznawać nowych ludzi, prowadzić mentoring szczególnie dla młodych menadżerów. Może uda mi się pomóc im uniknąć pułapek, w które sam wpadałem. Moją pasją są wystąpienia publiczne. Prowadzenie zajęć w tym obszarze jest dla mnie źródłem ogromnej energii. Podobnie jak wykłady inspiracyjne.

Racjonalnie patrząc, nie miałem wielu powodów, aby zmieniać pracę, ale idę za głosem serca.
Ono jest znacznie lepszym przewodnikiem w czasach VUCA.